piątek, 10 kwietnia 2015

Osaka

Zanim opiszę wam nasze dalsze japońskie przygody, niezbędne jest krótkie historyczne wprowadzenie.

--- WPROWADZENIE HISTORYCZNE --- (napisane przez Spokojnego)

Japonia zawsze była mocno odizolowana od reszty Azji (i świata), przez co jej historia toczyła się dość niezależnie. Japończycy mają swój ród cesarski, który według tradycji pochodzi od boga - aktualny cesarz Akihito jest 125-tym cesarzem.

W dawnej przeszłości cesarz był jedynym władcą Japonii, zarządzającym krajem przy pomocy rodów szlacheckich. Od czasów wczesnego średniowiecza, władza powoli była przejmowana przez szogunów - głowy tych rodów, również walczących miedzy sobą - przez 600 lat Japonia była wielkim polem bitwy.

Japonia została zjednoczona przez Hideoshiego (imię) Toyotomi (nazwisko), pod koniec XVI wieku. Kiedy Hideoshi zmarł, pozostawił władzę 5 następcom, ale oni również zaczęli ze sobą walczyć.
Zakończyło się to przewrotem politycznym w 1600 roku, kiedy to ród Tokugawa zwyciężył ostatecznie i odsunął zupełnie od władzy inne rody jak i samego cesarza.

Tokugawowie panowali do lat 60 XIX wieku (ale cesarz pozostał symbolem władzy), ten okres nazywa się "okresem Tokugawa" lub "okresem Edo", bo stolica była wtedy w Edo (czyli współczesnym Kioto). W tym czasie Japonia była całkowicie zamknięta na kontakty z innymi krajami (w tym również niedostępna dla misjonarzy!), za wyjątkiem okrętów z Holandii, które mogły wpływać tylko do jednego portu i nadal był zakaz szerzenia jakiejkolwiek innej religii. Chrześcijanie którzy przybyli przed zamknięciem granic, byli prześladowani i żyli w ukryciu.

W latach 1854-1868 Amerykanie zmusili militarnie Japonię do otwarcia się na kontakty z USA, Zachodem Europy i Rosją, rezygnacji ostatniego shoguna Tokugawy ze stanowiska, i przywrócenia władzy cesarza.

Aż do końca drugiej wojny światowej cesarz był ponownie jedynym władcą. Ten okres określa się mianem restauracji Meiji, gdyż Japonia faktycznie w krótkim czasie przeszła ewolucje od kraju
średniowiecznego, do nowoczesnego państwa ze świetną gospodarką i ekonomią, choć niestety odbyło się to kosztem wielu tradycji (np. miała miejsce bardzo poważna zmiana językowa, zlikwidowano kastę samurajów i zabroniono noszenia mieczy).

Japonia w 1937 roku wdała się w wojnę z Chinami. Posiadała wtedy najnowocześniejszą armię w Azji. Konflikt ten wplątany został w drugą wojnę światową. Japonia przegrała wojnę, gdyż Amerykanie potrafili świetnie odciąć Japończyków od źródeł surowców  przez precyzyjne bombardowania. Wybuchy bomb atomowych w Hiroszimie i Nagasaki tylko przyspieszyły nieuchronna kapitulacje kraju. Według wielu osób zrzucenie tych bomb było zupełnie niepotrzebnym aktem ludobójstwa.

Po wojnie, Japonia była okupowana do 1952 roku. W tym czasie Amerykanie wymusili kolejne zmiany społeczne: wprowadzono demokrację - odsunięto cesarza od władzy, za to wprowadzono parlament, partie i związki zawodowe, rozwiązano wojsko i aresztowano większą część pozostałych przy życiu dowódców wojskowych, a także przeprowadzono reformę edukacji, w tym drugą poważną reformę językową (dlatego Japończycy nie potrafią przeczytać dokumentów sprzed reform bez ukończonych wyższych studiów językowych).

Po wojnie Japonia stała się bardzo szybko (już w latach 60-tych) trzecią największą potęga gospodarczą świata, tuż po USA i ZSRR.

--- KONIEC WPROWADZENIA ---

Tak jak pisałam wcześniej, z Kioto do Osaki przyjechaliśmy shinkansenem - superszybkim ekspresem. I zamiast rzucić się w turystyczny wir, postanowiliśmy tak po prostu "iść w miasto" i pozwolić się zgubić.

Osaka nie jest tak nastawiona na ciekawskich przyjezdnych jak Kioto. Jest typowym miastem biznesowym, z wysokimi wieżowcami, nowoczesnymi samochodami na ulicach i tysiącami mężczyzn w garniturach. Klimat tego miejsca był zupełnie inny niż w starej stolicy. Ludzie bardziej się śpieszyli, biurowców i sklepów było więcej, świątyń mniej, natomiast cisza była podobna, nawet na tej ogromnej stacji kolejowej!

Spacer bez celu zaowocował znalezieniem starej szkoły Tekijuku prowadzonej przez nauczyciela o imieniu Ogata Koan. Uczył on języka holenderskiego i przekazywał informacje o zachodniej nauce i medycynie. Swoją wiedzę zdobywał od Holendrów, którzy jako jedyni w czasach japońskiej izolacji mieli w ograniczony, ale jednak możliwy, wstęp na tereny Japonii. Jest to również jeden z nielicznych budynków z połowy XIX w, który przetrwał II wojnę światową.


Spotkaliśmy też takiego dinozaura. 



Dinozaur reklamował turystykę w Japonii, 
oczywiste, prawda?

W pobliżu urzędu miasta (który był paskudnym budynkiem - jak na Japonię) znaleźliśmy kilka budowli w typowo europejskim stylu. 




Osaka Central Public Hall

Potem trafiliśmy do dzielnicy Dotonbori, która słynie z tłoku po zmroku, dużej ilości sklepów, knajpek i centrów rozrywki. Niekończące się ulice targowe były również popularne w Kioto.



Oj było tłoczno! Uliczki prostopadłe były wypełnione restauracjami, knajpkami i wielkimi reklamami. 


Pod wieczór Spokojny zrobił mi niespodziankę i zabrał do ciekawej (i dobrze zakamuflowanej) kawiarni, w której to najważniejsze były.... koty a sama kawiarnia to właściwie koci plac zabaw. 


Wewnątrz mieszkało 20 kotów. Po opłaceniu wejściowego dostaliśmy coś do picia, zdjęcia zwierzaków z opisem ich upodobań oraz pudełeczko z kocimi przysmakami. 


Koty były bardzo rozpieszczone i raczej znudzone ciągłą zabawą - wszak były tu najistotniejsze i świetnie zdawały sobie z tego sprawę. Za to na smakołyki były bardzo chętne :)



---
Wieczorem pojechaliśmy do japońskiej rodziny, u której mieliśmy nocować przez najbliższe kilka dni. Naszymi gospodarzami byli: Hideaki, jego żona oraz dwójka maluchów - urocza 3-letnia Mia oraz 3-miesięczny syn. Fajnie było obserwować, jak żyją. 
Mia dużo pomagała mamie, np. przy przewijaniu brata, układała buty itd. Japończycy są niezwykle pracowitymi ludźmi i przygotowują się do tego od małego - zgodnie z zasadą, każdemu pracę w miarę jego możliwości. 

Nasi gospodarze dosyć kiepsko mówili po angielsku. Ale jak się okazało, nie był to duży problem - od czego jest przecież internet. Korzystając z translatora internetowego mogliśmy rozmawiać. A czasem błędy w tłumaczeniu powodowały wiele radości. I dopiero w tym domu mogłam usłyszeć śmiech! Zobaczyć serdeczny uśmiech. Nareszcie! Już naprawdę zaczynałam wątpić w to, czy Japończycy potrafią się śmiać. 

A na marginesie mogę dodać, że mieszkanie było najczystszym, w jakim kiedykolwiek byłam. Nasz pokój był skromny, ładny, z tatami na podłodze. I oczywiście już na wstępie dostaliśmy służbowe kapcie :)

---
Innego dnia poszliśmy na wystawę dzieł Tima Burtona. Nam spodobały się przede wszystkim świetne rysunki pełne czarnego humoru. 


Tim Burton, Mothera

Zwiedziliśmy też malutki instytut technologii, w którym mogliśmy pobawić się nowymi wynalazkami. Takie miniaturowe Centrum Nauki Kopernik.


W tym przypadku, mogliśmy zobaczyć obraz
 Jana Vermeera Mleczarka (z XVII w.). 
Sterując joystickiem mogliśmy 
oglądać obraz tak, jakby był trójwymiarowy 
i przykładowo zajrzeć do wnętrza dzbana z mlekiem. 

Wykupiliśmy sobie również kartę turysty, dzięki której mogliśmy do wielu miejsc dostać się ze sporą zniżką lub nawet za darmo. Zmotywowało nas to do aktywniejszego zwiedzania. Rozpoczęliśmy od Osaka Castle czyli Zamku. Budowla wysoka na 5 pięter, pod ziemią posiada kolejne 3.



Ze szczytu zamku rozpościerał się widok na miasto. Na bezbarwne miasto. Japonia wydawała mi się pozbawiona kolorów, wyciszona zupełnie nie spontaniczna. Ale przy tym estetyczna. Budynki były ładne i czyste.



Poniżej tarasu widokowego, na kolejnych piętrach znajdowało się muzeum. Prezentowano w nim przede wszystkim dzieje zamku na tle historii całego kraju.

Szczególnie spodobała mi się makieta przedstawiająca wielką bitwę pod Sekigaharą (1600 r.) między wojskami Hideoshiego Toyotomi a Ieasu Tokugawą (i tenże zwyciężył).



Mimo to Toyotomi nadal posiadał wojsko i zamek w Osace. Tokugawa to tolerował przez 14 lat, ale w końcu postanowił zniszczyć wrogi ród do końca. Podczas kampanii 1614 - 1615 odbyło się 10 kolejnych bitew, a zamek mimo licznych umocnień, fosy i grubych, wysokich murów został zdobyty. Po tym wydarzeniu nastało 250 lat pokoju.



W czasie II wojny światowej budynek, (jak większość miasta) został zniszczony. Odbudowano go dopiero w 1997 r. - przy czym wnętrze zostało zupełnie zmienione i dostosowane do potrzeb muzeum.
Oczywiście zamek jest jednym z najpopularniejszych zabytków w Osace i co roku odwiedzają go rzesze turystów.

Zmęczeni tłokiem wyszliśmy do ogrodu. Kwitły już pierwsze wiśnie i brzoskwinie.



Tuż obok zamku znajdowało się muzeum miasta Osaka, które chętnie odwiedziliśmy.


Dostojnicy dworscy z czasów Edo. 

Wewnątrz prezentowano najważniejsze momenty w historii miasta, skupiając się przede wszystkim na czasach do XIX w.  Szczególne wrażenie wywarły na nas plakaty informujące o walkach sumo.


Nie mam najmniejszego pojęcia, 
jak Japończycy byli wstanie to odczytać. 
Szaleństwo!

A skoro o sumo mowa:


Innym równie ciekawym, a może i nawet jeszcze ciekawszym było Muzeum Mieszkań i Życia Codziennego.  Niesamowite było to, że wewnątrz budynku odtworzono z wszelkimi detalami ulicę z okresu Edo. Można było przebrać się w strój z epoki i wstąpić do licznych budynków, sklepików, domów mieszkalnych. Mogliśmy zobaczyć, jak wyglądała kuchnia czy sklep z kosmetykami. Zadbano o detale, symulując dzień i noc, włączano odpowiedni oświetlenie, do uszu dochodziły już zupełnie inne dźwięki np. wieczornego miasta albo porannych nawoływań i gwaru. Wrażenie było niesamowite. I baaardzo żałowaliśmy, że dotarliśmy tam zbyt późno by móc na spokojnie i w pełni obejrzeć to muzeum..


 Turyści w strojach z epoki Edo



Kapliczka shintoistyczna ukryta na jednym z podwórek


Lodówka marki toshiba! 
(choć logo wygląda zupełnie inaczej niż to współczesne)

W jednym z pomieszczeń zaprezentowano dziesiątki misternie wykonanych lalek. Są one prezentowane na 3 marca czyli na dzień dziewczynki. Figurki odzwierciedlają członków danej rodziny oraz wszystkich tych, którzy mają wpływ na rodzinę, np. właściciel ziemski.  Oczywiście nie mogło na takiej wystawie zabraknąć lalek cesarza i cesarzowej.



Jeśli moja dedukcja jest słuszna, 
to ta lalka przedstawia cesarza. 


Lalek było naprawdę wiele i wszystkie bardzo piękne.

Innym razem postanowiliśmy obejrzeć Osakę z wysoka. Mieliśmy ku temu spore możliwości.


Widok na Osakę z 55 piętra, od strony portu.



A tenże budynek, który z ziemi wyglądał jak kościół, 
okazał się być dziwaczną willą z basenem.


I te niesamowite, wysokie, kręte mosty

W centrum dostaliśmy się na dach 173 metrowego wieżowca, gdzie zorganizowano duży taras widokowy dumnie nazwany "wiszącymi ogrodami" co z ogrodem niestety nie miało nic wspólnego.


Rzeka Yodo.


 Hotel z wbudowaną kaplicą.


Na dachu była wyznaczona przestrzeń dla zakochanych, gdzie (i tylko tam) mogli wieszać swoje kłódki. Rozbawiła nas ta wielka klamra rowerowa. Ależ to musi być miłość!

Ponieważ widoków nam ciągle było mało, przepłynęliśmy się stateczkiem po portowej części miasta. I mogliśmy obserwować fantastyczne, ogromne mosty.



Pod koniec dnia przechodziliśmy obok zoo, gdzie w klatach mieszkały bociany. Bociany, nasze bociany!



Po tych wszystkich wrażeniach, po wizycie w tak cichych i czystych miastach, czas nam było wrócić na Filipiny. Ależ one nas wtedy wydały nam się głośne i brudne...Na szczęście nie całe Filipiny takie są!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz