niedziela, 8 lutego 2015

Ciekawostki nepalskie

Poniżej troszkę ciekawostek nepalskich :)

Prąd

Większość energii elektrycznej w Nepalu jest pozyskiwana przez elektrownie wodne. Niestety zimą, która jest również porą suchą, drastycznie spada poziom wód w rzekach, przez co wiele elektrowni jest w tym okresie nieczynnych lub produkuje znikome ilości prądu. To skutkuje codziennymi przerwami w jego dostawie, również w stolicy kraju. Zazwyczaj było tak: 4 godziny z prądem, kolejne 4 bez prądu, i znowu 4 godziny z prądem itd.

Ale ludzie zdają się być do tego przyzwyczajeni. 
Po pierwsze, przerwy w dostawach są zazwyczaj w tych samych godzinach, więc można się na to przygotować. 
Po drugie ludzie korzystają z generatorów prądu. I tak na przykład hotele wyposażone są w dwa obwody elektryczne - jeden działający przy normalnych dostawach energii, a drugi na generatorach - w tym przypadku w pokoju i łazience działa jedna malutka żarówka energooszczędna i wi-fi... 
Po trzecie - sklepiki, uliczne stragany, uboższe jadłodajnie są w nocy oświetlane świeczkami. Co tworzy niesamowity, niepowtarzalny klimat. Cudowny wręcz. A tam gdzie nie ma sklepików i samochodów, ulice są tak ciemne, że łatwo się zgubić. Czasem tylko słyszeliśmy, że oto właśnie przeszedł koło nas oddział policji... 

Jedna z głównych ulic w dzielnicy Thamel

Sklepiki oświetlone świeczkami
Po czwarte, powstała bardzo popularna aplikacja na telefony komórkowe, informująca gdzie i w jakich godzinach będą dostawy prądu. I podobno, tak jak ludzie przy pierwszym uruchomieniu komputera, najpierw ściągają lepszą przeglądarkę internetową, tak tu, ludzie przy pierwszym uruchomieniu telefonu, ściągają aplikację informującą o przerwach w dostawie energii. 

Hotele

W dzielnicach turystycznych są całe zagłębia podobnych do siebie hoteli. 



Hotel pełni co najmniej 5 funkcji.
a) oferuje nocleg
b) posiada restauracje - zatem przy każdym wejściu/wyjściu pytano nas, co będziemy chcieli jeść na kolację, czy może chcemy herbaty, kawy, cokolwiek - byle tylko nam coś sprzedać, ale niestety jedzenie zazwyczaj w hotelikach było przeciętne
c) jest agencją turystyczną - i oferuje wycieczki dosłownie wszędzie
d) jest pralnią
e) jest pocztą i oferuje wysyłkę pocztówek (och, jakież to tutaj proste!)

Zatem - można było z takiego hotelu nie wychodzić i wszystko sobie zorganizować na recepcji. Od biletów na autobus po wycieczki, jedzenie, pranie, pocztówki. Tyle, że jak coś jest od wszystkiego, to jest do niczego i tak, jedzenie było przeciętne, oferty turystyczne nieco droższe, a pralnia wątpliwej jakości. A co do oferty pocztowej - okaże się, jeśli pocztówki podochodzą.

Łazienki

Z innych hotelowych ciekawostek to łazienki. Wyposażone w zachodnie rodzaje sedesów, choć wszędzie indziej najpopularniejsze są azjatyckie "narciarze". Aby uzyskać ciepłą/letnią wodę pod prysznicem (dostępna tylko wtedy, kiedy był prąd), należało odkręcić kran i czekać około 10 minut! Dla mnie - to potworne marnowanie wody. Ale trudno, było nam tam tak zimno, że wytrwale czekaliśmy na cieplejszą wodę.
A sam prysznic? Otóż, jest wbudowany w ścianę, a woda leje się na podłogę, zalewając całą łazienkę. (Nocowaliśmy w 5 różnych hotelach i wszędzie tak było). Więc po umyciu się, łazienka była pełna wody, która powolnie ściekała do kratki (usytuowanej czasem na drugim końcu pomieszczenia. Aby zatem nie zmoczyć sobie stóp po kolejnym wejściu do łazienki - przygotowano dla gości klapki hotelowe, baaardzo wątpliwej czystości. 

Wilgotne powietrze i ciągłe zalewanie podłogi powodowało idealne warunki do rozwoju grzybów, więc pierwsze co robiliśmy, decydując się na dany hotel, było sprawdzenie łazienki. Dobrym sposobem uniknięcia skórnych problemów, jest stosowanie przede wszystkim na stopy popularnych odkażaczy do rąk w spray'u lub płynie. Trzeba sobie jakoś radzić - w końcu to Azja - higiena jest rozumiana inaczej...

A papier toaletowy to też inna historia. Niedostępny w publicznych toaletach. Cienki. Drogi na tamtejsze warunki (rolka kosztowała tyle, co filiżanka kawy w restauracji). I ta rolka - to jakby ćwierć naszej. Wystarczała nam na półtora dnia, kiedy i tak przez większość czasu byliśmy poza hotelem. Za to listki papieru - tak dwa razy dłuższe od naszych.

Serwetki

W kilku restauracjach serwetki dostępne na każdym stole były.... przedarte na pół. Ot, taka oszczędność!


Śmieci

Znowu, niczym w filipińskich biedniejszych dzielnicach, wszędzie pełno śmieci. Ludzie jakoś nie potrafią utrzymywać porządku. Śmieci były dosłownie wszędzie. 

Najwięcej śmieci trafia do rzeki - bo przecież kiedyś i tak odpłyną...

Chrum chrum, świnka jada śmieci z rzeki

Ze śmieci można też zrobić ognisko - żeby się ogrzać albo oświetlić ulicę w nocy

Tutaj butelki posłużyły do ochrony przed wystającymi drutami. Bo przecież zamiast wyrzucić śmieci, można je przykryć innymi...

Poszliśmy zwiedzać jaskinie - a podłoże całe było zasypane starymi biletami wstępu. 
O! albo tutaj takie kuriozum!

Pusty kosz na śmieci - na drzewie i w betonowym pojemniku (gdzie są potem palone),
i masa śmieci dookoła. A wszystko na ścieżce przyrodniczej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz