sobota, 14 lutego 2015

Muzeum Gór

Po paralotniarskim szaleństwie potrzebowaliśmy czegoś zdecydowanie mniej emocjonującego. Wybraliśmy się zatem do położonego na pokharskich obrzeżach Międzynarodowego Muzeum Górskiego. 

Samo muzeum podzielone zostało na 4 części:

- Ludzie Gór - prezentowano tradycyjne stroje lokalnych społeczności, wyposażenie ich domów, narzędzia i sposoby pracy.
Naczynia dedykowane alkoholom

Strój ślubny jednego z plemion

Kobieta z plemienia Szerpów

Najbardziej dla nas interesujące było plemię Szerpów - tybetańskiego ludu gór, który przed laty przenosił przez Himalaje towary na handel. To wtedy wypracował najlepsze metody przetrwania (i przenoszenia ciężarów!) w skrajnie trudnych warunkach. Dzisiaj umiejętności tego plemienia są znane na całym świecie. Czasem niestety ludzie twierdzą, że każdy górski tragarz to Szerpa, nic bardziej mylnego. Szerpowie to elita górskich przewodników i tragarzy. Dzięki ich cennej wiedzy, siły i instynktowi wiele prób wejścia na himalajskie szczyty mogło zakończyć się sukcesem. 

W tej sekcji również wyświetlano film dokumentalny o góralach, ale nam nie udało się go obejrzeć całego, bo w połowie projekcji zwyczajnie zabrakło prądu. Normalka.

- Góry - zaprezentowano budowę geologiczną gór i wytłumaczono, jak powstały (od uderzenia Półwyspu Indyjskiego w dzisiejszy Nepal)


Zwrócono również uwagę na szybko malejącą pokrywę lodową, związaną z globalnym ociepleniem.

Skutki globalnego ocieplania w ciągu 40 lat.
- Przyroda - w Himalajach jak i samym Nepalu żyje niezliczona ilość roślin i zwierząt, wiele z nich nie zostało jeszcze odpowiednio zbadanych. 

Czerwona Panda zagrożona wyginięciem
Wydzielono również całą sekcję poświęconą Człowiekowi Śniegu. Czy Yeti istnieje? Ha! Wiem, ale nie powiem! 

- Wspinaczka - wspomniano sylwetki najsłynniejszych himalaistów, w tym Jerzego Kukuczki i Wandy Rutkiewicz oraz pokazano jakimi sprzętami posługiwali się pierwsi himalaiści. Aż nie mogłam uwierzyć, że zdobywali oni największe góry świata wyposażeni w archaiczny sprzęt, niewygodne ubrania i ciężkie butle tlenowe. Ciekawe, czego dokonaliby Ci odważni ludzie, gdyby mieli dostęp do współczesnego, zaawansowanego technologicznie sprzętu, pożywienia czy ubioru.
Niektórzy turyści niestety zostawiają śmieci na szlaku, nie chcąc ich ze sobą dźwigać. Jest to na tyle powszechny i poważny problem, że od czasu do czasu wysyłana jest ekipa sprzątająca.

Stare butle gazowe zebrane ze szlaków
Nie rozumiem, jak można z jednej strony podziwiać góry a z drugiej tak ich nie szanować! 

---

Po wyjściu z muzeum do centrum miasta wracaliśmy na piechotę. Pozwoliło nam to obejrzeć kawałek Pokhary z innej, nieturystycznej perspektywy. 

Szkoła
Przy jednym ze skrzyżowań zobaczyliśmy spore z gromadzenie. Okazało się, że przyjechał człowiek, który na rozłożonym na ziemi kocu, wytapiał naczynia z aluminium (a może aluminium z jakąś domieszką?). Nepalczycy przynosili naczynia na wzór a on odlewał im takie same. Widać było, że cały proces tworzenia był również nie lada atrakcją dla samych mieszkańców miasta. 

To co mnie najbardziej zdziwiło, to fakt, że taka patelnia była wytapiana od razu z rączką.
Gdy dołączyliśmy do gapiów, sami też staliśmy się niejako atrakcją. Zwłaszcza dla synka wytapiacza, który się nami bardzo interesował. Z wzajemnością :) 


---

Następnego dnia wróciliśmy do stolicy. Podczas jednego z postojów dojrzeliśmy w oddali most wiszący i oczywiście musieliśmy na niego wejść. Pobiegliśmy w jego kierunku uradowani a Nepalczycy zastanawiali się, czy jesteśmy jeszcze przy zdrowych zmysłach....

A oto most (bujał się mniej niż się spodziewaliśmy)

Widok na lewą stronę
Widok na prawą stronę

A to już pobliska wioska

I Nepalczycy wygrzewający się na słońcu
I tak, z pięknymi wspomnieniami, ciągle pełni pozytywnych emocji, wróciliśmy do tłocznego i głośnego Kathmandu.

1 komentarz: